Zamknij

Powyborczy chaos - Nauczycielskim okiem

11:36, 31.01.2024 Jowita Rutkowska Aktualizacja: 12:54, 31.01.2024
Skomentuj Gerd Altmann/pixabay.com Gerd Altmann/pixabay.com

Polska szkoła musi się zmienić! Słyszałeś to już gdzieś? Ja słyszę to bardzo często. Czy oznacza to, że oświata w naszym kraju się nie zmienia? Zmienia się systematycznie, po każdych wyborach. Aby pokazać, jak jest dynamiczna wystarczy prześledzić chociażby ostatnie 30 lat.

Powstały szkoły niepubliczne, w których uczy się około 5% dzieci i młodzieży. Nastąpiła decentralizacja oświaty, a prowadzenie szkół stopniowo przekazywane było samorządom. Powstały gimnazja, które przetrwały 18 lat. Zostały zlikwidowane w momencie, kiedy po wielu bólach ich funkcjonowanie zaczynało mieć sens. Zostały wprowadzone egzaminy po każdym etapie nauki, które według najnowszych pomysłów mają zniknąć. Obniżono wiek rozpoczynania nauki do 6 lat, ale niemal natychmiast wycofano się z tego pomysłu. Dlaczego? Bo był beznadziejny i niesprawdzony w żadnym pilotażu, z rozmachem zrobiono eksperyment pedagogiczny obejmujący cały kraj. Na bogato. Powstawały i znikały nowe przedmioty, niektóre zmieniały konfigurację, np. przyroda, BiZ, HiT, podstawy przedsiębiorczości, sztuka. Jednym słowem zmian było sporo.

W czym więc tkwi problem? Zmiany te są gwałtowne i nieprzemyślane, często wprowadzane bez pilotażu, który oceniłby szanse na powodzenie. Jest rozporządzenie i „genialny pomysł” nowego ministra rozprzestrzenia się po całym kraju. Reforma ma być i ma zadowolić. Nie wiem tylko kogo zadowolić, bo po skutkach często widać, że raczej ci, którzy są nią zachwyceni znajdują się w mniejszości. Warto wspomnieć również o tym, że zmiany często są skrajne ideologicznie, co powoduje totalny chaos. Bywa też, że wyważa się otwarte drzwi, jak w przypadku ostatnich dni, kiedy to dumnie został ogłoszony pomysł, iż ma nie być prac domowych. Tak, jakby od kilku lat nauczyciele sami, intuicyjnie nie zaczęli ich dość poważnie ograniczać. Oczywiście brak pracy domowej jest hasłem mocno chwytliwym, ale w naszym obecnym systemie przyniesie więcej szkody niż pożytku, szczególnie w klasach I-III. Nad tym jednak nikt się nie pochyli, bo to wymagałoby zmiany głębszej, a nie powierzchownej. Szkodliwość zmian powierzchownych będzie widoczna za kilka lat, ale wtedy będzie już nowy rząd, więc w zasadzie nie ma się czym martwić. Pomartwić się mogą nauczyciele, bo to oni na pierwszej linii będą mierzyć się z reformą i jej późniejszym skutkiem.

Podsumuję te ostatnie 30 lat w oświacie dwiema krótkimi listami. Pierwsza z nich to to, co się zmieniło, ale jedynie powierzchownie, powodując szum, ale tak naprawdę w oświatę nie wniosło nic: programy nauczania, nowe przedmioty (właściwie ich nazwy), struktura szkolnictwa, sposoby finansowania oświaty.

Co się nie zmienia, a niezwłocznie powinno? Metody nauczania, wiedza na temat rozwijania umiejętności miękkich, bardziej elastyczne podejście do różnych stylów uczenia się dzieci. Liczba uczniów w klasach, która utrudnia nauczycielowi indywidualne podejście do każdego ucznia. Infrastruktura i wyposażenie szkół – te elementy powinny podnosić jakość nauczania, a nie ją utrudniać. Ograniczenie teorii na rzecz zajęć praktycznych – fajnie jest umieć coś konkretnego i przydatnego. Schematy, które nie pozwalają m. in. uczyć się na błędach, ograniczają kreatywność, wprowadzają hierarchię przedmiotów, mierzą każde dziecko tą samą szkodliwą miarą, jaką jest ocena, pomijanie kluczowych umiejętności. Schematów można by wymienić znacznie więcej. Jedno jest pewne – przy tak ogromnej różnorodności, jaką reprezentują uczniowie, schematy nie mają szans na powodzenie. I na koniec coś, z czym zmagam się od lat osobiście – biurokracja. Tutaj widzę wyraźną zmianę. Nastąpił brak papierów, o który tak zawsze walczyli moi starsi koledzy i koleżanki. Nie są jednak zadowoleni, bo chyba chcieli, żeby nie trzeba było wypełniać zbyt wielu dokumentów, a więcej czasu poświęcić uczniom, a okazało się, że papiery zamieniły się w pliki.

 

 

(Jowita Rutkowska)

Z zawodu i powołania nauczyciel. Obserwatorka życia społecznego. Pasjonuje się podróżami, tymi bliskimi i dalekim. Jej drugą pasją jest muzyka. W wolnych chwilach gra na gitarze i śpiewa. Prowadzi scholę dziecięcą w parafii pod wezwaniem św. Maksymiliana Kolbe w Gąsocinie.

Jowita Rutkowska

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%